Poboczne forum użytkowników serwisu pytamy.pl, na wypadek awarii i/lub protestu.
Użytkownik
Zbliżają się nieuchronnie trudne czasy, tak zawsze było. Zawsze też lepiej kiedyś było. No, może czasami, wszyscy widzieli, że jest całkiem nieźle, ale zdarzało się to bardzo rzadko.
Wobec tego jak to jest w rzeczywistości, czyżby ludzie tylko narzekali, że jest źle bo inaczej nie potrafią zobaczyć swojej własnej sytuacji? O co tutaj w tym wszystkim chodzi?
Zapraszam do dłuższych wypowiedzi.
PS.
Pytanie zainspirowane obecną sytuacją ekonomiczną, podkręcaną przez ludzi, którzy wg. mnie nie widzą owej nadziei w niczym.
Offline
Moderator
Przecież gdybyśmy mieli udawać, że jest wszystko w porządku, to nie mielibyśmy w sobie za grosz motywacji. Może to narzekanie daje nam powód do zmian. Przecież najpierw trzeba zauważyć potrzebę zmian, by ich później dokonać.
Offline
motylekdk napisał:
Przecież gdybyśmy mieli udawać, że jest wszystko w porządku, to nie mielibyśmy w sobie za grosz motywacji. Może to narzekanie daje nam powód do zmian. Przecież najpierw trzeba zauważyć potrzebę zmian, by ich później dokonać.
Racja. Warto może nie narzekać ale zwracać uwagę na potrzeby, zaangażować się, dodawać własne pomysły, innowacje.
Niestety ta druga strona także musi być w porządku, nie obiecywać złotych gór, ale wziąć się do roboty.
Offline
Ja natomiast sądzę, że w znakomitej większości przypadków krytyka wszystkiego dookoła siebie jest absolutnie niekonstruktywna i w wyniku obserwacji złej sytuacji człowiek wyładowuje współczynnik motywacji uzyskany w jej następstwie na wyżalenie się, w postaci opisania świata w ciemnych barwach.
Nadziei nie ma, człowiek jest człowiekiem i globalnie o efekt będzie trudno(chyba, że jakimś genialnym zabiegiem np. związanym z socjalizacją uzyskamy cień homo sapiens sapiens) . Lokalnie można upomnieć narzekającego, iż wnosi tak wiele swoimi światłymi słowami, że lepiej już by skosił trawnik. To oczywiście spowoduje wzrost napięć na linii ludzie - podludzie. Przy czym ludzie nie istnieją, zatem w praktyce nie nastąpi przyczyna, a co dopiero efekt. Na własny użytek warto zdać sobie sprawę, że przeszłość nie istnieje, i nie ma "było lepiej" tylko jest najlepiej jak dotąd - inaczej być nie może. Przeszłość powinna iść do lamusa i książek z tej właśnie przyczyny - nie zmodyfikuje się jej.
Są to rzeczy bajecznie oczywiste, ale równie oczywisty jest fakt, iż gatunek podczłowieka, który reprezentujemy - w kontraście do tego, czego zwykliśmy od innych wymagać - nie wcieli w życie tych prostych, praktycznych rad, powtarzanych mu przez wieki. Ciekawe, że ludzie bardzo lubią temu podobne "mądrości" jednak nic z nich nie potrafią zrealizować, bądź w najlepszym - a jakże nadal tragicznym - przypadku realizują JEDNĄ taką regułkę, o wszystkich innych zapominając.
Reasumując: :/
Offline